Jak zapewne się domyślacie po tytule mojego felietonu, chcę poruszyć temat naszego hufcowego plebiscytu. Odkąd jestem członkiem naszego hufca, czyli jakoś od 2006 roku, ten plebiscyt był w naszym hufcu. Uważam, że dobrym pomysłem było wymyślenie indywidualnego doceniania instruktorów za ich aktywność i działalność. Wiadomo, że każdy lubi czuć się doceniony i mieć swoje pięć minut. Symboliczna pamiątkowa tabliczka oraz odznaka noszona na mundurze na pewno dodaje motywacji i pokazuje wszystkim dookoła, że mają do czynienia z instruktorem, który szczególnie się wyróżnił.
Osobną kwestią są zasady przyznawania tego tytułu oraz zgłaszanie do niego kandydatów. Uważam, że były lata, kiedy ostateczne wybory były dyskusyjne. Było wiele lat, kiedy jakiś inny instruktor bardziej zasługiwał na to wyróżnienie, ale albo nie został do wyróżnienia zgłoszony, albo kapituła wybrała kogoś innego. Wiadomo, że łatwo można ze mną polemizować, ponieważ to, że według mnie ktoś inny zasługiwał bardziej, nie znaczy, że ktoś inny musi myśleć tak samo. Sam z tego, co pamiętam, byłem nominowany dwa lub trzy razy, jednak nigdy nie było mi dane zostać Instruktorem Roku, nawet w 2017, kiedy najbardziej na to zasługiwałem. Lata 2016- 2017 to czas, kiedy kolejny raz byłem komendantem obozu oraz hufcowego zimowiska. W tym czasie zorganizowałem startówkę hufca w Ciechanowie oraz kampanię bohater w naszym szczepie. Ciągle też działałem w radzie namiestnictwa. Mimo tego nie dane mi było dostąpić zaszczytu zwycięstwa.
Ktoś pomyśli, że wylewam swoje żale, ale w tamtym czasie zaczęła we mnie gasnąć harcerska iskra. Pomyślałem, że skoro nikt tego nie docenia, to nie ma sensu dawać z siebie aż tyle. Postanowiłem napisać ten felieton właśnie teraz, ponieważ tyle czasu zajęło mi przysłowiowe „przetrawienie tematu” i pogodzenie się z tym, że tak widocznie miało być. Oczywistym jest fakt, że kapituła miała prawo dokonać innego wyboru i kierować się być może innymi kryteriami, które uznała za bardziej wartościowe.
Poruszam ten temat bardziej w celu wywołania dyskusji czy może nie pomyśleć nad jakąś zmianą regulaminu przyznawania tego tytułu? Może Instruktora Roku powinna wybierać społeczność hufca. Albo tylko kadra albo kadra i harcerze, a może też rodzice. Może powinniśmy przyznawać trzy miejsca złote, srebrne i brązowe? Wreszcie może podjąć decyzję o dodatkowym tytule przyznawanym za całokształt, obejmujący jakiś okres pracy instruktorskiej.
Z rozmów z różnymi instruktorami naszego hufca wiem, że takie indywidualne docenienie jest ważne, ale mamy małe szanse, żeby ten tytuł otrzymać. Dlatego może warto wprowadzić pewne zmiany. Na pewno dobrze by było, żeby przy kandydatach prezentować, co w danym okresie zrobili i za co rzeczywiście dostali nominację. Warto, żeby kapituła uzasadniała swój wybór.
Niemniej uważam, że instruktorów, którzy zasługują na takie wyróżnienie, mamy w hufcu raczej więcej niż mniej, więc dajmy im szansę zdobyć ten tytuł. Nominowanym w tym roku życzę powodzenia, kciuki trzymam za wszystkich, ale najmocniej z jedną osobę (łatwo się domyślić, o kogo mi chodzi).

phm. Jan Korkosz „Hebel”
szef Zespołu Promocji i Informacji