Wprowadzenie polityki Safe from Harm posłuży mi idealnie jako przykład do tego, co chcę w tym felietonie zawrzeć. Właściwie nikt nie odkrył Ameryki tworząc ten dokument. To, co jest w nim zapisane, wiadomo od dawna, jednak fajnie, że w końcu jest to ujednolicone i napisane w formie dla każdego dostępnej.
Martwi mnie natomiast, że coraz trudniej nam instruktorom będzie pełnić rolę wychowawcy. Z SfH wynika, że właściwie czego byśmy nie zrobili, to może zostać odebrane jako zachowanie niewłaściwe. No bo krzywe spojrzenie, to przecież może być dla kogoś przemoc emocjonalna i psychiczne znęcanie się. Oczywiście trochę spłycam temat, ale zaczynamy dochodzić do momentu, kiedy zwyczajnie nie opłaca się być harcerską kadrą. Płacimy gigantyczne składki (czekam, aż dojdziemy do poziomu 500 zł); za wszystkie kursy, szkolenia i wyjazdy musimy często też płacić z własnej kieszeni, a do tego ciągle dokładane nam są nowe zasady i obostrzenia. Posiadanie certyfikatu SfH jest ważne i rozumiem ten wymóg, jednak boję się popadnięcia w pewną paranoję, że każde zachowanie kadry harcerskiej może być w dowolny sposób zinterpretowane jako złamanie polityki SfH.
Niedługo dojdziemy do absurdu, kiedy nie będziemy mogli w ZHP rozmawiać, tak jak chcemy, a tylko używać słów, które są dopuszczone przez nasze władze. Żeby nie było, ja nie krytykuje polityki SfH i bardzo dobrze, że ona powstała, jednak równocześnie powinna powstać polityka chroniąca instruktorów pracujących bezpośrednio z dziećmi przed nadużywaniem interpretacji tego dokumentu.
Zaczynamy dążyć do momentu, kiedy coraz więcej musimy, a coraz mniej możemy. Teraz powinniśmy uważać na każde słowo, każdy gest, każde spojrzenie i każdy oddech (bo może zostać odebrany jako przemoc). Wydaje mi się, że wszyscy dookoła zapomnieli o tym, że ZHP to organizacja, która opiera się na wolontariuszach. Jeśli wolontariusz nic nie może i za wszystko musi płacić, to po prostu czuje demotywację i dostrzega brak sensu tego, co robi. Mam nadzieję, że jestem tylko złym prorokiem, ale szczerze cieszę się, że nie prowadzę już drużyny ani szczepu, bo w tych okolicznościach byłoby ciężko robić to na sto procent. Może każdy instruktor powinien wynająć prawnika i jeszcze najlepiej zapłacić mu z własnej kieszeni, wtedy będzie to miało sens.

phm. Jan Korkosz „Hebel”
szef Zespołu Promocji i Informacji
Telefoniczna linia wsparcia psychologicznego dla instruktorów ZHP 669 116 116.
fot. Zuzanna Gałczyńska | ZHP