lilla weneda.jpg

W teatrze, który się wtrąca

W ostatnią sobotę 3 grudnia w Teatrze Powszechnym na spektaklu „Lilli Wenedy” Juliusza Słowackiego w reżyserii Michała Zadary spotkała się grupa ponad sześćdziesięciu osób, instruktorów naszego hufca, członków ich rodzin i znajomych, w tym instruktorów i harcerzy NS.

W ostatnią sobotę 3 grudnia w Teatrze Powszechnym na spektaklu „Lilli Wenedy” Juliusza Słowackiego w reżyserii Michała Zadary spotkała się grupa ponad sześćdziesięciu osób, instruktorów naszego hufca, członków ich rodzin i znajomych, w tym instruktorów i harcerzy NS.

 

Zanim jednak usiedliśmy w fotelach dużej sceny, na godzinę przed spektaklem dwudziestka chętnych wzięła udział w zwiedzaniu zaplecza teatru. Zobaczyliśmy miejsca, które na co dzień zarezerwowane są dla reżyserów, aktorów i pracowników teatru. Obejrzeliśmy bibliotekę pełną scenariuszy, pracownię plastyczną z maskami i pracownię krawiecką ze strojami a także malarnię i stolarnię, gdzie wykonywane są elementy scenografii. Byliśmy w bufecie, wabiącym wspaniałymi zapachami. Mogliśmy również zobaczyć, w jakich warunkach mieszkają aktorzy, występujący gościnnie na deskach Teatru Powszechnego.

 

Akcja „Lilli Wenedy” rozgrywa się w dawnych czasach przedchrześcijańskiej Polski, podczas wojny dwóch mitycznych plemion Lechitów i Wenedów, w której ci ostatni ponoszą straszliwą klęskę. Reżyser przeniósł akcję w realia XX-wieczne, w okres bardziej nam bliski, dlatego przedstawiona tragedia łatwiej jest zrozumiana przez widza.

 

Na podstawie zasłyszanych bezpośrednio po zakończeniu przedstawienia komentarzy i opinii śmiało stwierdzam, że sztuka się podobała. Warto było na nią się wybrać.

 

Jacek Czajka